Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 27 kwietnia 2024 06:03
Reklama

Nurkowie utknęli w zalanej kopalni. Ratownicy ścigają się z czasem

Trzy osoby nie mogą wydostać się z zalanej wodą kopalni. Służby ratunkowe poszukują ich od niedzieli. Z samego rana wznowiono akcję, ale sytuacja jest szalenie trudna.
Nurkowie utknęli w zalanej kopalni. Ratownicy ścigają się z czasem

Autor: iStock

Podziel się
Oceń

<META HTTP-EQUIV="CONTENT-TYPE" CONTENT="text/html; charset=utf-8"><META NAME="GENERATOR" CONTENT="OpenOffice 4.1.0 (Win32)"> <style type="text/css"><!-- @page { size: 21cm 29.7cm; margin: 2cm } P { margin-bottom: 0.21cm } --> </style>

Działania prowadzone są w Sobótce Dolnym Śląsku, a na pomoc ściągnięto nurków z Gdańska. Ich zadaniem jest pomoc w odszukaniu i uratowaniu trzech osób w starej, zalanej wodą kopalni Maria Concordia. Wezwanie do akcji straż pożarna otrzymała w niedzielę w godzinach popołudniowych. Początkowo była mowa o dwóch osobach, które nie wypłynęły na powierzchnię. Jednak po zweryfikowaniu informacji okazało się, że trzeba ratować trzech nurków.

Sześć osób brało udział w kursie doszkalającym z nurkowania. Znajdowali się na głębokości kilkunastu metrów. Czterech nurków wypłynęło na powierzchnię w wyznaczonym czasie. Dwóch tego nie zrobiło. Jeden z instruktorów ponownie zszedł pod wodę, zabierając ze sobą dodatkową butlę z tlenem. On także już nie wypłynął. W sumie pod wodą jest dwóch instruktorów i kursant. Od razu w niedzielę na miejsce wysłano grupę wodno-nurkową i wysokościową dolnośląskiej straży pożarnej. Policja poprosiła o pomoc także płetwonurka ekstremalnego Marcela Korkusia.

W niedzielę nie udało się odnaleźć zaginionych, a akcję w środku nocy przerwano. Została wznowiona w poniedziałek rano. „Woda jest bardzo mętna, widoczność praktycznie równa zeru.” - tłumaczył w niedzielę Tomasz Szwajnos ze straży pożarnej i wyjaśniał, że trzeba było czekać, aż widoczność w kopalni się poprawi. Przyznał, że nie ma informacji świadczących, czy do nurków dotarły butle z tlenem, które wcześniej dostarczył im ich kolega. „Nie wiemy, czy użyli tego dodatkowego sprzętu.” - dodał strażak.

Akcja wygląda tak, że ratownicy zjeżdżają do kopalni około 40 metrów na platformie, a następnie nurkują na głębokość około 15 metrów. Muszą dostać się do bocznego korytarza, gdzie znajdują się nurkowie. W tym momencie kluczowe jest odnalezienie ludzi, a następnie zapadnie decyzja o sposobie ich ewakuacji.


Napisz komentarz
Komentarze
Reklama