Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 29 lipca 2025 16:48
Reklama

Bykowe do kosza. Bezdzietni nie będą płacić wyższych składek

Posłowie odrzucili petycję w sprawie daniny od osób bezdzietnych. – Nie możemy nakazywać komuś posiadania dzieci – to jeden z argumentów.
Podziel się
Oceń

Uzależnienia wysokości składek na ubezpieczenie emerytalne od liczby posiadanych dzieci potocznie nazywa się bykowym. Komisja sejmowa właśnie odrzuciła petycję w tej sprawie. 

– Prawo nie może nakazywać, nie możemy nakazywać komuś posiadania dzieci. To jest niezgodne z Konstytucją – stwierdził na posiedzeniu komisji ds. petycji cytowany przez gazeta.pl poseł Marcin Józefaciuk z KO. 

Sposób na poprawę demografii

Anonimowy autor petycji – przypomnijmy jeszcze – zaproponował nałożenie podwójnej składki emerytalnej na osoby, które nie mają dzieci, i składki o 50 proc. wyższej na małżeństwa, które mają jedno dziecko i ukończyli 30 lat.

Tak uzasadnia swoją propozycję: „Osoby bezdzietne, nie przyczyniając się do przyszłego wzrostu podatników i składkowiczów, w sposób naturalny obciążają system, nie kompensując tego partycypacją w jego przyszłym utrzymaniu”.

Takie oskładkowanie bezdzietnych – przekonuje autor petycji – „poprawi płynność ZUS” i „zachęci do posiadania większej liczby dzieci”. A „poprawa demografii jest kluczowa dla stabilności systemu emerytalnego opartego na solidarności międzypokoleniowej” –  czytamy.

A dlaczego osoby powyżej 30 roku życia? Bo „są po studiach i prawdopodobnie rozpoczęły karierę zawodową, pracują zarobkowo. Nie mam innego uzasadnienia, podobnie jak nie ma uzasadnienia wiek emerytalny 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn, a wynika on z XIX-wiecznych zaszłości” – wyjaśnił pomysłodawca bykowego.

Taki podatek płaciliby dodatkowo bezdzietni

Gdyby ta propozycja obywatela weszła w życie – jak policzył „Fakt” – obniżyłaby pensję minimalną o 455 zł miesięcznie. Teraz wynosi ona 4666 zł brutto. 

Przy zarobkach 6 tys. zł bykowe wyniosłoby już 585 zł. Przy 8 tys. zł 780 zł, przy 10 tys. zł 976 zł, przy 12 tys. zł – aż 1171,20.

Propozycją obywatela trafiła do Komisji ds. Petycji. A ta właśnie uznała petycję za niezgodną z Konstytucją.

Niezgodne z zasadą sprawiedliwości społecznej

Odrzucenie petycji rekomendowało sejmowe Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji. Jego argumenty przytoczył w trakcie posiedzenia komisji cytowany poseł Józefaciuk. 

Przekonywał, że jest to niezgodne z jedną z podstawowych zasad ubezpieczeń społecznych – równym traktowaniem ubezpieczonych. Niezgodne jest też z zasadą sprawiedliwości społecznej, zgodnie z którą wysokość emerytury zależy od wysokości opłaconej składki. 

A to oznacza, że osoby, które opłacałyby bykowe, musiałyby dostać wyższe emerytury. Ostatecznie propozycja obywatela – jak ją określił poseł Józefaciuk – jest „zbyt kuriozalna na obecne czasy”. 

Powrót do PRL-u

Bykowe to podatek, który w Polsce już obowiązywał. Wprowadziły go tuż po wojnie władze PRL-u. Była to forma wsparcia powojennej polityki prorodzinnej.

Ta danina była podwyższoną stawką podatku dochodowego. Musiały ją płacić osoby bezdzietne – single i małżeństwa – w wieku powyżej 25 lat.

Peerelowskie władze przekonywały, że pomoże to odbudować społeczeństwo po wojennych stratach. To po pierwsze. Po drugie zachęci Polaków do zakładania rodzin i rodzenia dzieci. Tak państwo chciało odbudowywać demografię powojennej Polski.

Dodajmy, że teraz w Polsce z roku na rok rodzi się coraz mniej dzieci. A programy prorodzinne – wcześniej 500 plus, a obecnie 800 plus – które miały zwiększyć liczbę urodzeń, nie zmieniły tej sytuacji.

 

 

 


Napisz komentarz

Komentarze

Kitde 25.07.2025 16:07
Bykowe. Podatek od wolności. Od decyzji. Od życia po swojemu. Pomysł tak absurdalny, że aż niepokojąco realistyczny. Bo oto ktoś w garniturze i z krzyżem na ścianie uznał, że jeśli nie chcesz mieć dzieci – to znaczy, że trzeba cię ukarcić finansowo. Jak psa. Jak lenia. Jak pasożyta. Tylko że ja nie jestem pasożytem. Ty nie jesteś pasożytem. Nie chcesz mieć dzieci? Masz do tego święte prawo. Twoje ciało, twój czas, twoje zdrowie psychiczne, twoje zarobki – to nie są zasoby narodowe do rozmnażania społeczeństwa. A tym właśnie jest bykowe – próbą zamiany obywateli w chodzące inkubatory, których wartość mierzy się tylko liczbą wypchanych pieluch. Nie liczysz się jako człowiek, jeśli nie dostarczysz "produktu" – czyli dziecka. Nie masz dzieci? To płać. Bo rzekomo „nie dokładasz się do systemu”. Przepraszam, czy ja nie płacę podatków? Czy nie pracuję? Czy nie robię zakupów, nie wspieram gospodarki, nie pomagam bliskim, nie wspieram instytucji? Ale to wszystko się nie liczy. Bo jedyne, co się liczy w tej chorej logice, to czy masz dzieci. Bykowe to nie tylko absurd. To atak na wolność. To próba wywołania poczucia winy i ekonomicznego przymusu. To systemowe wciskanie się do łóżka obywatela. A co dalej? Ulgi podatkowe za ilość wytrysków zakończonych zapłodnieniem? Dopłaty za cesarskie cięcia? Nie każda bezdzietność to „wygoda”. Czasem to trauma. Choroba. Strach. Lub po prostu wybór. A wymuszanie dzieci pod groźbą bykowego prowadzi wprost do jednego: do świata pełnego dzieci niechcianych, niedopilnowanych, wychowanych przez sfrustrowanych ludzi, których system zmusił do rodzicielstwa. I to właśnie jest największa krzywda – nie tylko dla dorosłych, ale i dla tych dzieci. Nie jestem hodowlą. Nie jestem inkubatorem. Nie jestem kranem z potomstwem na życzenie polityków. I nie zamierzam płacić haraczu za to, że mam odwagę żyć po swojemu.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama