Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 2 czerwca 2025 14:08
Reklama

Sebastian M. w Polsce. Ma odpowiedzieć za tragiczny wypadek na A1 [WIDEO]

Mężczyzna został sprowadzony do kraju ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Uciekł tam po wypadku, w którym zginęła 3-osobowa rodzina. Według prokuratury to Sebastian M. jest sprawcą tragedii.
Podziel się
Oceń

„Ważny wieczór dla poczucia sprawiedliwości Polek i Polaków! Ścigany Sebastian M. został deportowany do Polski i jest w rękach policji oraz prokuratury. Dziękuję Adamowi Bodnarowi i prokuraturze! Podziękowania dla Radosława Sikorskiego i MSZ! Dziękuję także naszym partnerom z Dubaju, szczególnie szefowi tamtejszej policji” – ogłosił w poniedziałek wieczorem szef MSWiA, Tomasz Siemoniak. 

Chwilę wcześniej, w towarzystwie ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, mówił o sprowadzeniu do Polski Sebastiana M.

Koszmar na A1

Na filmie opublikowanym przez premiera widać, jak policja prowadzi mężczyznę z kajdankami na rękach i nogach. Wyprowadzają go z samolotu i odprowadzają do aresztu. To Sebastian M., którego sprowadzenie w Dubaju trwało bardzo długo. Mężczyzna uciekł tam przez Niemcy we wrześniu 2023 roku. 

Wtedy właśnie doszło do wypadku na autostradzie A1. Zginęli rodzice i 5-letnie dziecko. Spłonęli w samochodzie, który uderzył w bariery energochłonne. 

Zdaniem prokuratury winny wypadku jest Sebastian M. To on prowadził bmw, jadąc za szybko, wymijając kolejne samochody, zmieniając pasy ruchu i „nie zachował odpowiedniej, bezpiecznej odległości od poruszającego się przed nim w tym samym kierunku samochodu osobowego marki Kia Proceed, w wyniku czego uderzył w tył wskazanego pojazdu marki Kia Proceed”. 

Prokuratura przedstawiła Sebastianowi M. zarzuty. Musiała to jednak zrobić zaocznie, bo nie został on zatrzymany zaraz po wypadku. Co więcej, początkowo policja utrzymywała, że w zdarzeniu udział brała tylko kia. To śledztwo internautów pokazało, że było inaczej: na miejscu było także bmw.

Kto pomógł najbardziej?

Żeby sprowadzić mężczyznę do Polski działały policja, prokuratura, dyplomacja. Jednak Artur Sadziński z dziennik.pl zauważa, że największe zasługi ma ktoś inny. To opinia publiczna, użytkownicy internetu, którzy nie pozwolili politykom zapomnieć o sprawie.

– Ekstradycja Sebastiana M. jest bezprecedensowa, bo pokazuje realny wpływ presji społecznej na skuteczność instytucji państwowych. Jednocześnie odsłania niepokojącą prawdę – że sprawiedliwość w Polsce bywa wybiórcza i zależna od medialnego zainteresowania – ocenia Sadziński.


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama