Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 12 maja 2025 13:55
Reklama

Zabójca z UW się przyznał, czy jednak nie? Sprzeczne wersje

Jeszcze w piątek sąd zdecyduje o tymczasowym aresztowaniu Mieszka R. Student prawa zabił pracownicę Uniwersytetu Warszawskiego i zranił poważnie ochroniarza.
Podziel się
Oceń

– Motywy sprawcy były irracjonalne – powiedział już po przesłuchaniu Mieszka R. prokurator Piotr Skiba.

22-latek w piątek stanie przed sądem, który zdecyduje o jego aresztowaniu. Prokuratura zarzuca młodemu mężczyźnie popełnienie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, zarzut usiłowania zabójstwa i zarzut znieważenia zwłok. Grozi mu za to dożywocie.

Tragedia na Uniwersytecie Warszawskim

W środę wieczorem Mieszko R. zaatakował siekierą pracownicę Uniwersytetu Warszawskiego. 53-letnia kobieta zmarła na miejscu. Próbował interweniować ochroniarz, ale został poważnie zraniony. Napastnika udało się zatrzymać z pomocą funkcjonariusza Służby Ochrony Państwa, który był na miejscu. Ochraniał ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.

Zgodnie z tym, co mówią świadkowie zdarzenia, Mieszko R. wcześniej przez kilkanaście minut chodził po uczelni z siekierą w ręku. Studenci i wykładowy pozamykali się przed nim w salach.

Prokurator: Przyznał się do winy. Obrońca: Nie

– Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Odmówił odpowiedzi na wszelkie zadawane mu pytania. Natomiast złożył wyjaśnienia, których treść wskazuje, że konieczne jest uzyskanie opinii sądowo-psychiatrycznej – dodał prokurator Skiba.

Niemal natychmiast po tej wypowiedzi głos zabrał adwokat Mieszka R. Maciej Zaborowski zapewnia, że nie było przyznania się do winy. 

– Nie chcę i nie mogę wypowiadać się o szczegółach tej sprawy. Dodam jedynie, że w tego typu sprawach, kwestia poczytalności jest jedną z najważniejszych okoliczności, które warunkują możliwość odpowiedzialności na gruncie prawa karnego – powiedział bussinesinsider.pl.

I wyjaśnił: – Jeśli stwierdzona jest niepoczytalność u danego sprawcy, nie wraca on jednak do domu. Przeważnie w takich sprawach sądy orzekają tzw. środki zabezpieczające zamiast kary sensu stricto i sprawca zostaje umieszczony w zakładzie psychiatrycznym.


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama