Źle się dzieje w państwie liverpoolskim. Słynna stała się historia, w której kibic Manchesteru United prosi Jurgena Kloppa, by jego podopieczni przegrali kilka spotkań. Choć niemiecki szkoleniowiec zasmucił młodzieńca odpowiedzią, twierdząc, że taka jest jego praca i musi dążyć do zwycięstw, od momentu opublikowania w Internecie tej korespondencji, Liverpool przegrał z Atletico w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów, stracił szansę na przejście sezonu ligowego bez porażki w meczu z Watfordem, a kilka dni później odpadł z Pucharu Anglii z Chelsea. Jakby tego było mało, na tydzień przed rewanżem z drużyną z Madrytu kontuzję złapał jeden z architektów ostatnich triumfów Liverpoolu, bramkarz Alisson – jego występ w środę jest praktycznie wykluczony.
Kumulacja tych wydarzeń wydaje się być idealną okazją do wyrzucenia „The Reds” za burtę Ligi Mistrzów. Byłoby to prostsze, gdyby ich rywal prezentował równą, wysoką formę. Tego jednak o Atletico powiedzieć nie sposób. Jak i poziom pokaże w kolejnym spotkaniu zespół z LaLiga? Typować nie sposób. Zwykle są niezwykle pewni w obronie, ale liczyć na ich piłkarzy ofensywnych to jak wróżyć z fusów. Dość powiedzieć, że póki co Diego Simeone opiera się w ataku na chimerycznym i słabym psychicznie Moracie (7 ligowych trafień) i na wypychanym latem z klubu Correi (5 goli w LaLiga). Typować można, że w rewanżu przeciwko Liverpoolowi obaj znajdą się na boisku, nie zdziwiłbym się też, gdyby „Cholo” wysłał do boju swego nieskutecznego, aczkolwiek wciąż agresywnego do granic możliwości pit bulla, czyli powracającego po kontuzji Diego Costę.
Wydaje się, że bronienie wyniku 1:0 z pierwszego spotkania to woda na młyn dla „bandy Simeone”. Tyle, że pokaz swej sztuki defensywnej będą musieli odegrać na bodaj najbardziej wymagającej aktualnie scenie – na Anfield. Ile bramkowa zaliczka z pierwszego meczu oznacza przed rewanżem w Liverpoolu pamięta do dziś Barcelona, a zdobyła ona rok temu nie jednego, ale aż trzy gole. Trudno też przewidzieć, jak na ostatnie niepowodzenia zareagują podopieczni Kloppa. Jeśli problemem jest głównie wycieńczenie fizyczne i psychiczne graczy, przewaga jest po stronie Simeone. Jeśli jednak niemiecki trener będzie potrafił ich zmotywować do pełnego zaangażowania i walki o każdy centymetr boiska, tak jak mieli w zwyczaju w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, graczom Atletico może być niezwykle ciężko. Choć „Rojiblancos” skupią się zapewne na defensywie, zapowiada się niezwykle pasjonujące spotkanie, które może pomóc odpowiedzieć na dwa nurtujące pytania. Po pierwsze: czy najlepsze lata zespołu Simeone już minęły, a Argentyńczyk powinien zmienić otoczenie? A po drugie: czy Jurgen Klopp faktycznie jest trenerem zdolnym do hurtowego dostarczania cudownych powrotów? Niezwykle trudno przewidzieć przebieg tego spotkania. Reprezentanci Premier League, typuję, od pierwszych minut rzucą się na Atletico. Ale kto ma być w stanie wytrzymać to tempo, a przy tym spróbować się odgryźć, jak nie czołowa drużyna LaLiga? Zakładam, że nie obejrzymy wielu bramek, a każda udana akcja podbramkowa może okazać się w ostatecznym rozrachunku kluczowa.
Niezależnie od tego, której drużynie kibicujesz, o wynik meczu możesz się założyć u legalnego polskiego bukmachera Betfan.