Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wybory 2023. Co proponują partie?

Politycy PiS codziennie przedstawiają kolejne fragmenty swojego programu wyborczego. Okazuje się, że to propozycje, które już padały. I to ze strony tej samej partii.
Podziel się
Oceń

Kampania trwa. Listy wyborcze są już zarejestrowane. Wiadomo już, kto będzie walczył o głosy. To czas, kiedy partie, komitety wyborcze zaczynają przedstawiać swoje programy wyborcze. Najwięcej uwagi przykuwają propozycje PiS, bo – tak to sobie ta partia wymyśliła – są ujawniane codziennie.

PiS odgrzewa kotlety

Jedna z propozycji to poprawa jakości żywienia w szpitalach. Nazwano to programem „Dobry posiłek”. Rzecz w tym, że problem nie jest nowy i czas na konkretne działanie władza miała. 

Przypomnijmy sekwencję. W 2019 roku Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało wprowadzenie standardów żywienia i obiecywało więcej pieniędzy na ten cel. W 2021 roku wiceminister zdrowia, Waldemar Kraska zapowiadał „określenie norm żywienia w szpitalach” latach 2021-2025.

W 2022 roku Ministerstwo Zdrowia opublikowało projekt rozporządzenia, które określa szpitalną dietę (15 diet i 9 ich modyfikacji). Przepisy nie weszły w życie.

Kolejny pomysł to „Przyjazne osiedle” czyli pieniądze na ulepszenie blokowisk. Już sloganem stała się winda w bloku. I znów, takie pomysły były. W 2019 roku ówczesny minister od funduszy unijnych, Jerzy Kwieciński planował wydać pieniądze na osiedla. Niewiele z tego wyszło. Skończyło się na działaniu Dostępność Plus. Ale ma ograniczony zasięg.

„Szacuje się, że nawet 30 proc. społeczeństwa może mieć trwałe lub czasowe ograniczenia w mobilności czy percepcji (np. ludzie poruszający się przy pomocy kul, lasek, balkoników, protez, wózków inwalidzkich), niesłyszący, niedowidzący, z trudnościami manualnymi i poznawczymi (na przykład po udarze, chorujący na Alzheimera), kobiety w ciąży, osoby z wózkiem dziecięcym, z ciężkim bagażem oraz słabsze fizycznie, mające trudności w poruszaniu się itp. Polskie społeczeństwo się zmienia – jest coraz starsze. Obecnie w Polsce żyje prawie 9 milionów osób powyżej 60. roku życia. W 2030 roku będzie ich 10,7 i będą stanowić blisko 30 proc. ludności. Dlatego tak bardzo potrzebne są działania jak Program Dostępność Plus” – można jeszcze dziś przeczytać na stronach rządowych.

Kolejna obietnica to wprowadzenie prawa stanowiącego, że sklepy mają współpracować z lokalnymi producentami żywności. Ale taki postulat miało już PSL i politycy Kukiz’15. Ci ostatni mówili, że wystarczy skopiować rumuńską ustawę, która w tym kraju wprowadziła takie prawo. Tyle że Rumunii i innym krajom nie wyszło. Przepisy zostały anulowane przez politykę UE.

W 2020 roku o „polskie półki” upomniał się w Sejmie poseł Michał Cieślak. Marek Niedużak, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, odpowiedział wprost, że nie da się tego wprowadzić. 

„Rozwiązanie wprowadzenia przepisów obligujących wszystkie sieci handlowe w Polsce do zaopatrzenia swoich placówek w artykuły rolno-spożywcze pochodzące od lokalnych producentów budzi wątpliwości w zakresie zgodności z przepisami prawa UE, w tym swobodą przepływu towarów (art. 34 Traktatu o Funkcjonowaniu UE) i swobodą przedsiębiorczości (art. 49 TFUE)” – czytamy w odpowiedz na interpelację poselską. 

Podobnie jest z kolejną obietnicą: dofinansowanie wycieczek dla każdego ucznia. Problemy w tym, że taki program został uruchomiony już wcześniej. 

KO obiecuje

Koalicja Obywatelska w ten weekend organizuje konwencję wyborczą. „100 konkretów na 100 dni” – takie hasło przyświeca spotkaniu w Tarnowie. Ma to być ofensywa programowa opozycji, ale niektóre z obietnic są już znane. W sobotę mają zostać podane informacje o proponowanym programie mieszkaniowym. Ma być zapowiedź powrotu do refundowania przez państwo zapłodnienia in vitro. Ma być także zwiększona renta socjalna.

Już wcześniej politycy KO mówili także o 1500 zł dla kobiety wracającej do pracy po urodzeniu dziecka i darmowe żłobki.

– Kobiety boją się w Polsce rodzić dzieci, zakładać rodziny, bo nie mają do tego warunków. Dlatego my, znając te problemy, rozmawiając z ludźmi, mówimy jasno: leczenie bezpłodności metodą in vitro finansowane przez państwo. Mówimy kredyt 0% na mieszkanie, żeby młodzi ludzie mieli możliwość zaciągnięcia go – mówił poseł KO Michał Krawczyk.

Trzecia Droga

Politycy PSL i Polski 2050 także będą zasypywali wszystkich obietnicami. Trzecia Droga już wskazała 6 najważniejszych punktów. 

– Nie ma zwycięstwa nad złem bez silnej pozycji Trzeciej Drogi. Nie będziemy kwiatkiem do kożucha. Będziemy radykalnym centrum, radykalnym w walce o sprawy polskie, o przedsiębiorców, rolników, pracowników, niepełnosprawnych, pacjentów, tych wszystkich, którzy potrzebują wsparcia. Radykalnym w swoich wartościach, radykalnym patriotyzmie i byciu w Unii Europejskiej i centrum, które dialog – mówił niedawno na konwencji Władysław Kosiniak-Kamysz.

Wśród propozycji jest np. możliwość rozliczania się podatkowego rodziców razem z dziećmi, co byłoby dla rodzin korzystniejsze.

Pieniądze z NFZ miałyby iść także szerszym strumieniem na prywatną ochronę zdrowia. To zdaniem Trzeciej Drogi zmniejszy kolejki do lekarza.

Co do edukacji, to każde dziecko w szkole ma mieć zapewniony ciepły posiłek. W każdej placówce ma być psycholog, a co tydzień uczniowie mają mieć 5 godzin języka angielskiego.

Konfederacja i podatki

Konfederacja idzie do Sejmu z postulatem uproszczenia podatków. Ta formacja walczy o głosy klasy średniej, kusząc wizją domu z ogródkiem, grillem i wakacjami. Mowa jest także o bonach. Jeden z nich ma dotyczyć szkół.

– Jako środowisko konserwatywno-liberalne mówimy o tym, że w Polsce konieczna jest reforma oświaty. Pseudoreformy, które są wprowadzane przez rząd, są nieudolne. W szkołach tak naprawdę nic się nie zmienia, a my chcemy rewolucji. W związku z tym proponujemy bon oświatowy – mówi jeden z liderów Konfederacji, Bartłomiej Pejo.

Zgodnie z tym pomysłem rodzice mają otrzymać bon w wysokości 7 tys. zł. To rodzic mógłby zdecydować, do której szkoły chce posłać swoje dziecko i tym samym szkoła otrzyma te pieniądze. 

– Naszym zdaniem to właśnie rodzic doskonale wie, gdzie jego dziecko będzie najlepiej kształcone, a później odpowiednio przygotowane, żeby wejść w rynek pracy. Dzięki temu szkoły konkurowałyby ze sobą w kwestii jakości nauczania. Dodatkowo jakość kształcenia byłaby lepsza, gdyby wzrosła jakość konkretnych nauczycieli i ich pracy. W związku z tym szkoły, które lepiej zapłacą nauczycielom, będą miały lepszą jakość kształcenia – argumentuje Pejo.


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama